Nazajutrz z samego rana do Korczyna zawitali państwo Kirłowie. Zebrali się wszyscy w salonie, a pan Kirło z tajemniczą miną nie mógł wprost usiedzieć na miejscu?miał nie byle jaką wiadomość?ale jego zona nie chciała nic powiedzieć, póki nie będzie z nimi Justynki..
A gdy panna Orzelska zjawiła się,pani Marynia uroczystym głosem powiedziała, że w imieniu swego kuzyna pana Teofila Różyca prosi o rękę Justyny. Ogromne zdziwienie odbiło się na wszystkich twarzach?pani Emilia i panna Teresa stwierdziły, że to cud prawdziwy, że takie wielkie szczęście spotkało Justynę?Benedykt powtarzał swoje ten tego?a pan Kirło już całował rączki przyszłej pani Różycowej?w końcu Benedykt spojrzał na swą krewną i zapytał, co ona o tym myśli?zanim jeszcze Justyna się odezwała już ciotka Emilia odpowiedziała za nią, że przyjmuje takie wielkie szczęśćcie, ?ale Benedykt wciąż patrzył na młodą kobietę i czekał na jej odpowiedź?wtedy panna Orzelska wstała i bardzo grzecznie odpowiedziała,ze bardzo dziękuje panu Różycowi, ale nie wydaje jej się, aby mogła być jego źoną,bo nie ma żadnych predyspozycji do bycia wielką damą, ale i to nie byłoby może przeszkodą, którą jest to, że właśnie wczoraj zaręczyła się z sąsiadem Korczyna panem Janem Bohatyrewiczem?oddała mu serce i rękę?szok odmalował się na wszystkich twarzach a pan Kirło powtarzał,:Teoś Różyc,siostrzeniec księżny harbuza dostał?