American McGee’s Alice
Kubusia Puchatka zdecydowanie „zniosłem”. Ba, pokochałem go, miś ów był przecież przyjacielski, poczciwy, śmieszny, a przede wszystkim sympatyczny.
Podobnie rzecz się miała z Dorotą, co po krainie Oz się szlajała wraz z blaszanym drwalem, tchórzliwym lwem i resztą swej ekipy. I to wcale nie dlatego, że Judy Garland nosiła złote pantofelki, a jej córką była Liza Minelli. Po prostu lubiłem Dorotę, wydawała mi się być niezwykle inteligentną samiczką z odpowiednim nastawieniem do wrogich jej jednostek. Jednego jednak nie kapowałem już od czasów piaskownicowego dzieciństwa. Kim do diabła jest Alicja i po jaką cholerę przechodziła ona na drugą stronę lustra??? Czy ten pochlapany kot ma kuku na muniu czy też to ja nadaję się do odstrzału?
Cóż, „Alicja w Krainie Czarów” z pewnością nie jest książką dla dzieci. Za wiele w niej magii, zbyt wiele pokrętnej, lynchowskiej rzeczywistości, by móc strawić ją od „stóp” do „głów”. Cała nadzieja w American McGee… Przygotowywane przezeń „Alice” to nic innego jak komputerowa adaptacja kultowej w niektórych kręgach książki. Wciąż niewiele o tym tytule wiadomo, przecieki od producentów są nadzwyczaj skromne i ani chybi gra się opóźni (aktualnie zapowiadana jest na trzeci/czwarty kwartał 2000 roku), jednak to, co wiemy dziś, potwierdza nasze oczekiwania. „Alice” może się okazać jednym z gorętszych tytułów nadchodzącej zimy!
Program ma wykorzystywać engine „Quake 3 Arena”. Już sam ten fakt wystarczy, by większość komputerowych maniaków ciekawie zerknęła w jego stronę. A to przecież nie koniec atrakcji – gra ma być strzelanką TPP! Kilkanaście interesujących, rozbudowanych lokacji, wiele ciekawych przeciwników, dziesiątki zagadek do rozwiązania tworzyć mają świat nie mniej kuszący niż ten rodem z książki.
A jeśli już o książkach mowa, to i o fabule „Alice” można wspomnieć. Otóż nasza dzielna dziewczynka żyje sobie spokojnie w świecie żywych, gdy nagle coś lub ktoś wzywa ją do powrotu do Krainy Czarów. Alicja rusza i… zastaje owe miejsce całkowicie odmienionym. Jakieś złe moce rozszalały się nad całą krainą przemieniając ją w ziejącą smutkiem i niebezpieczeństwami połać piasku, szkaradnych roślin i okrutnych przedstawicieli fauny. Co tu robić – trza czyścić, niszczyć, przywracać porządek, przegnać obłąkaną Damę Kier, spotkać dawnych „przyjaciół” (Zwariowany Kapelusznik rulez), uratować porąbane dzieci… nie ma miejsca na nudę.
Jak łatwo się domyśleć, całość polegać będzie na nieustannej wędrówce poprzez „rozeźlone” terytoria, na zwalczaniu niepraworządnych jednostek przy pomocy odpowiednio stosowanych zabawek, na rozwiązywaniu zagadek, odszukiwaniu drogi wśród krętych korytarzy, wreszcie na dobrej zabawie do białego rana. I choć program ukaże się dopiero w drugiej połowie roku, to już dziś możemy zadać sobie pytanie: czy dlatego „Alicja”, że kobieta („Tomb Raider”, „Drakan”, „Urban Chaos”), czy też dlatego kobieta, że „Alicja” („Wheel Of Time” jako adaptacja książek Roberta Jordana, „Ubik” według mistrza Dicka)?